Postanowienia noworoczne to mit?!

Ty też myślisz, że postanowienia noworoczne to mit?

Nowy rok nowa ja?

Nowy rok to dla wielu z nas czas na wielkie zmiany… Mamy tysiące pomysłów na to co chcemy zmienić.

Lista postanowień typu zapiszę się na siłownię, schudnę, będę lepszą wersją samej siebie, jest pewnie długa i wszyscy kiedyś przerabialiśmy te postanowienia. Jednak nadchodzi w końcu taki czas, kiedy dojrzewasz do tego, że to kompletnie nie ma sensu. Nie chcesz kolejny rok z rzędu obudzić się któregoś marcowego poranka (wersja optymistyczna, bo zazwyczaj już w lutym dochodzisz do tego wniosku) z koszmarnym wyrzutem sumienia, bo znowu się nie udało…

Weź się w garść, przestań użalać się nad sobą i zrób coś dla siebie. W tym nowym roku bądź dla siebie dobra i pozwól sobie czasem na bycie egoistką. Nie zbawiaj świata, nie udawaj kogoś kim nie jesteś, zaakceptuj siebie i ciesz się tym co już masz.

Moja lista jest dość krótka i już od kilku dobrych lat zawiera się w tych trzech prostych zdaniach:

Wyciskaj życie jak cytrynę.
Korzystaj z okazji jakie dale Ci los.
Ciesz się z małych rzeczy.
 

Te trzy rzeczy sprawiają, że akceptuję swoją lekką nadwagę. Uśmiecham się do siebie, choć z dnia na dzień bruzd pod oczami coraz więcej. No i wstaję każdego ranka i robię wszystko, by wieczorem móc do siebie powiedzieć ⇀ To był dobry dzień!

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

Propozycje na świąteczny prezent – I LOVE COSMETICS

Kobiety kochają kosmetyki? Pewnie że tak, więc poznaj propozycje na świąteczny prezent.

Świąteczne zestawy

Święta tuż tuż, a co za tym idzie myślimy już chyba wszyscy o tym by obdarować naszych bliskich jakimiś drobiazgami. Część z Was już z pewnością pomyślała o tym wcześniej. Część na ostatnią chwilę będzie szukać jakiegoś fajnego pomysłu na efektowny drobiazg.

Niedawno w moje ręce wpadły słodkie zestawy kosmetyczne, które swym kolorowym i cukierkowym wyglądem z pewnością przykują oko nie jednej nastolatki…

Tyle że ja już dawno nastolatką nie jestem, a mimo to nie mogłam się oprzeć tym kosmetykom. Sami zobaczcie jakie mają piękne opakowania. Choć zdaję sobie sprawę, że zawartość jest równie ważna, to osobiście bardzo zwracam uwagę na takie detale, jak opakowanie prezentu który dostaję.

No i co? Ładnie to wygląda i jestem pewna, że na twarzy obdarowanej osoby z pewnością pojawi się u śmiech. Takie zestawy występują w różnych rozmiarach i kombinacjach.

Mini Box  to koszt zaledwie 21,90 zł, a w środku znajdziecie krem do kąpieli i pod prysznic (100 ml), odżywcze masło do ciała (50 ml) oraz fajną gąbkę body puff.

Nieco większy Zestaw Świąteczny to koszt 59,90 zł i zawiera krem do kąpieli i pod prysznic (500 ml), odżywcze masło do ciała (200 ml) oraz gąbkę body puff.

Podsumowując

Warto zajrzeć na stronę Boutique Cosmetics i zobaczyć jeszcze inne opcje jakie oferuje nam marka I Love Cosmetics. Jedno jest pewne, jest pięknie, kolorowo i pachnąco…

Ja osobiście zakochałam się w serii o zapachu Mango & Papaja, ale o gustach się ponoć nie dyskutuje 😉

Jestem ciekawa, o jakim zapachu zestaw, przypadłby Wam do gustu?

*                       *                       *

PS Zdradzę Wam w sekrecie, że niedawno ruszyła sprzedaż wyjątkowych Boxów. Założeniem firmy jest utrzymanie wysokiej jakości produktów. W związku z tym sprzedaż będzie się odbywać tylko 4 razy w roku w ilości limitowanej. Brzmi to intrygująco i z ogromnym zaciekawieniem oczekuję rozwiązania zagadki co znajdzie się w Boxie nr 1 🙂

Więcej o I Loxe Box dowiecie się -> Tutaj
Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.
Joanna Malinowska

Pies prezentem pod choinkę

Pies prezentem pod choinkę? Mój blog, moje zasady, więc zaczynamy.
Dzisiaj nie będzie kosmetycznych tematów. Dzisiaj będzie życie.

Zaczyna się czas przedświąteczny i jako, że jestem mamą to muszę przyznać, że sezon na Mikołaja rozpoczął się już jakiś tydzień temu. Jak to działa, chyba nie muszę specjalnie tłumaczyć. W telegraficznym skrócie: moi chłopcy rysują obrazki z wymarzonymi prezentami do Mikołaja, a ja straszę ich tym, że Mikołaj wszystko widzi i przychodzi tylko do grzecznych dzieci.

Czy to dobry pomysł?

Dobra czyli wstęp mamy już załatwiony, czas przejść do sedna sprawy, bo ten rok pod wieloma względami jest dość wyjątkowy. Tym razem moi chłopcy mają dość mocno sprecyzowane potrzeby prezentowe i bynajmniej nie są to nowe klocki, autka, czy inne takie. W tym roku jest tylko jeden wymarzony i upragniony prezent, a mianowicie PIES.

Nie pytajcie skąd ten pomysł, bynajmniej nie ode mnie. Nie zmienia to faktu, że mały kłopot z tym jest… Z jednej strony jako kochający rodzic, bardzo bym chciała by moi chłopcy mieli wymarzone święta w tym roku. Już sobie wyobrażam jak w świąteczny poranek do salonu wbiega szczeniak z kokardką na szyi, a moi chłopcy (ja zresztą też) płaczemy ze szczęścia…
No ale jest też druga strona medalu, ta mniej bajkowa. Pies to ogromna odpowiedzialność i bardzo duży obowiązek. Trzeba o tym pamiętać, bo w wirze świątecznego szaleństwa mogą nas trochę za bardzo ponieść emocje. Z psem trzeba wychodzić kilka razy dziennie, a wyjazdy na wakacje są jeszcze bardziej skomplikowane. Dodam że jesteśmy sporą, bo pięcioosobową rodziną i pojawia się problem gdzie zmieścić psa… Ok. w dzisiejszych czasach istnieją hotele dla psów, ale to dodatkowy koszt wakacyjnej podróży i warto o tym pamiętać. Poza tym pies też choruje i potrzebuje leków, poza tym trzeba go szczepić, odrobaczać i zadbać o właściwe posiłki.

Podsumowując pies kosztuje i to całkiem sporo, ale wiem też, że trudno przeliczać miłość na pieniądze. Sama miałam w swoim życiu dwa psy. Jedne były z hodowli, śliczny Cocker Spaniel, a drugi to typowy mieszaniec ze schroniska. Oba psy bardzo kochałam i oba miały swoje za uszami, ale wiem też, że fajnie jest dorastać ze zwierzakiem w domu, bo to przede wszystkim wierny przyjaciel i kolejny członek rodziny.

Rozsądne rodzicielstwo

Pewnie się zastanawiacie czy spełnię marzenie moich chłopców. Tak, spełnię, ale chyba jeszcze nie teraz. Chcę się do tego przygotować i przygotować chłopców do nowego członka rodziny. Czy to znaczy, że święta w tym roku nie będą udane? Nie, na pewno uda mi się czymś zaskoczyć chłopców i otrzymane prezenty wywołają uśmiech na ich twarzach.
Poza tym ważna dla mnie sprawa. Jako matka chcę dla moich chłopców jak najlepiej, ale wiem też, że to na mnie spoczywa obowiązek przystosowania ich do życia. A w życiu nie zawsze dostajemy to czego chcemy i to ważna lekcja, którą moi synowie też muszą zaliczyć.

W moim odczuciu dobry rodzic to mądry rodzic, który zna granice i potrafi je wpoić swoim dzieciom. Choć nie jestem idealną mamą, bardzo się staram by popełniać jak najmniej błędów, a efekty moich starań, będę mogła ocenić dopiero za kilkanaście, a nawet kilkadziesiąt lat…

PS dajcie znać czy macie w domu psa i jak to wpływa na wszystkich domowników. Jestem ciekawa jak to jest z Waszej perspektywy i ile z Was zdecydowało się na psa ze schroniska.

 

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream – test produktów

Test produktów L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream

Bez zbędnego wstępu, zacznę od tego, że uwielbiam fakt bycia wizażanką. To właśnie dzięki temu, że należę do klubu recenzentki na wizaż.pl miałam okazję przetestować poniższy produkt. W ramach testów otrzymałam zestaw trzech kosmetyków z serii Revitalift Cicacream, w którego skład wchodził:
1. krem na noc
2. krem na dzień
3. krem pod oczy.

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream to przeciwzmarszczkowa seria odbudowująca. W kremach zawarto formułę z ekstraktem z Centella Asiatica. Jest to legendarna roślina wykorzystywana w medycynie chińskiej. Jej zadaniem jest wspierać odbudowę naturalnej bariery ochronnej skóry i redukować oznaki starzenia. Stosowałam cały zestaw i zdecydowanie mogę powiedzieć, że moja skóra odczuła nawilżenie.
Jako właścicielka cery mieszanej oraz wrażliwej i skłonnej do wyprysków skóry, ale muszę przyznać, że ten zestaw to była miłość od pierwszego użycia. Cała seria ma delikatny i przyjemny zapach, który uprzyjemnia rytuał pielęgnacji mojej skóry.

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream

L’Oréal Paris Revitalift Cica Cream – odczucia po stosowaniu

Początkowym zaskoczeniem był jedynie krem na noc, którego konsystencja jest dość niestandardowa. Zastanawiałam się jak Wam opisać, tę dość nieoczywistą konsystencję kremu. Chyba najbardziej trafne będzie stwierdzenie, że jest to krem, który jest lekki ale w dotyku przypominana mi trochę galaretkę. Natomiast, choć konsystencja jest zaskakująca, to trzeba przyznać, że nie ma problemu z jego rozprowadzaniem. Krem wchłania się naprawdę szybko i pozostawia przy tym pięknie odprężoną cerę.


Krem na dzień z tej serii jest dość lekki i przy nałożeniu niewielkiej ilości, nie obciąża mojej mieszanej cery, a jednocześnie daje poczucie nawilżenia. Natomiast nie przesadzałabym z nakładaną ilością. Przy cerach tłustych, bądź mieszanych niewielki nadmiar kremu, spowoduje że nasz makijaż nie będzie zbyt trwały, a cera może się mocno wyświecać.


Muszę przyznać, że moim ulubieńcem jest krem pod oczy o lekko różowym zabarwieniu. Jego konsystencja odpowiednio nawilża skórę pod moimi oczami, ale też nie wpływa negatywnie na utrzymywanie się makijażu przez cały dzień.


Dajcie znać jak przeciwdziałacie oznakom starzenia. Macie jakieś sprawdzone kosmetyki, a także sposoby na to by opóźnić procesy starzenia?

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

Joanna Malinowska

Kalendarz adwentowy z kosmetykami na 2018 rok

Kalendarz adwentowy to zdecydowany grudniowy hit. Tak, to jest już ten czas, kiedy powoli, powolutku zaczynamy myśleć o świętach. Może jeszcze za wcześnie na ozdoby w domu, ale oczywiście co kto lubi, ale… Jak dla mnie to czas na wybór kalendarza adwentowego. Nie, nie takiego z czekoladkami, ale raczej z kosmetykami czy innymi bajerami 😉 Wybór jest spory. Trzeba przyznać, że jest ewidentny szał na kosmetyczne kalendarze. Firmy prześcigają się między sobą designem i zawartością, a wszystko po to by wybrać właśnie ich kalendarz.

Ciekawi mnie czy planujecie zakup takiego kalendarza, by umilić sobie ten przedświąteczny okres, czy jednak nie lubicie takich niespodzianek.  Ja już swój wybrałam, ale nim do tego doszło, zrobiłam małe dochodzenie i sprawdziłam co nam w tym roku oferują fajnego. Jeśli jesteście ciekawi, zapraszam na poniższy filmik połączony z openboxem. Zobaczcie co zawierał mój kalendarz adwentowy i nie zapomnijcie zostawić łapkę w górę 😉

Po więcej z życia wziętych pogadanek, zapraszam na Youtube Instagram.

kalendarz adwentowy

Lirene Dermoprogram – maseczki Peel Off

Pielęgnacja twarzy jest dla mnie bardzo ważna, a maseczki to zdecydowanie jeden z ulubionych kroków.
Mam sporo maseczek, które bardzo lubię i chętnie do nich wracam, ale postanowiłam, że w tym poście omówimy wyłącznie maseczki Peel Off od Lirene. Choć osobiście jestem fanką masek w płachcie, to te z Lirene mnie zachwyciły.
Lirene detoks i rozświetlenie to glinkowa maska głęboko oczyszczająca. Dla mojej, nieustannie zaczerwienionej cery z rozszerzonymi porami, po prostu ideał. Buzia po jej zastosowaniu była promienna, a pory wyraźnie zmniejszone.
Lirene spirulinowe nawilżenie, to głęboko nawilżająca maska algowa. Jako posiadaczka cery mieszanej nie mam potrzeby intensywnego nawilżania cery, ale bywają dni gdy skóra jest wyraźnie odwodniona i wtedy do akcji wkracza właśnie ta maseczka. Za co ją lubię? Za uczucie natychmiastowej ulgi.
Lirene olejkowe super odżywienie, to regenerująca maska z olejkiem rozmarynowym. Jeśli masz podrażnioną skórę, która potrzebuje regeneracji i ukojenia, warto po nią sięgnąć.
Lirene ekspresowy lifting, napinająca maska z 24k złotem i perłą. Świetnie się sprawdza dla cery dojrzałej, która potrzebuje ekspresowego odżywienia cery.
Lirene witaminowy koktajl, to rewitalizująca maska z witaminą C. Jeśli lubisz witaminę C w kosmetykach to ta maska z pewnością zachwyci również Ciebie. Po jej zastosowaniu moja cera była zdecydowanie bardziej promienna i rozświetlona, co zresztą sami możecie zobaczyć w moim vlogu.
Krótko mówiąc lubię absolutnie wszystkie, bo każda spełnia swoje zadanie. Minusem jest oczywiście to, że maskę trzeba sobie przygotować przed nałożeniem na twarz. Ja jestem w tej kwestii dość leniwa, więc jeśli już mam się bawić w „małego chemika” to muszę mieć pewność, że warto 😉
Teoretycznie wszystkie te maski są typem peel off, ale jak dla mnie nie jest to taka typowa maseczka którą się ściąga w jednym kawałku z twarzy. Samo ściąganie jej z twarzy nie jest bardzo uciążliwe, ale trzeba się liczyć z tym, że tam gdzie włosków jest więcej, odczucie przy ściąganiu może być mniej przyjemne 😉
Ogólne przygotowanie maski jest dość proste, tzn. mieszamy 30 ml wody oraz proszku z saszetki. Gotową papkę nakładamy na twarz i ściągamy po około 10-15 min. Ewentualne pozostałości zmywamy wodą i cieszymy się promienną i odżywioną cerą. Wszystko brzmi pięknie, szkoda tylko że efekt nie trwa wiecznie 😉
Podzielcie się Waszymi opiniami, dajcie znać czy już próbowałyście te maski, a jeśli tak jak u Was wypadły. Chętnie dowiem się również jakie są wasze maseczkowe hity 🙂
error: Content is protected !!